,,Nigdy nie wiesz kiedy przyjdzie miłość.Nic na siłę,nie wolno o niej za dużo myśleć bo właśnie wtedy nie przychodzi.
Ale w końcu przyjdzie.I będzie jasne ,że warto było czekać.''
Ale w końcu przyjdzie.I będzie jasne ,że warto było czekać.''
,,My one heart hurt another
So only life can't be enough
Can you give me just another
For that one who got away''
Siedział na ławce przed szkołą. Na sobie miał garnitur ,a w ręku dzierżył aparat. Jego rodzice za chwilę mieli dojechać ,ale póki co siedział tu sam, w towarzystwie innych rodziców.
Tak. To był ten dzień. Dzisiaj jego córka oficjalnie kończy naukę w High School. Nie mógł się doczekać ,kiedy ta piękna już kobieta podejdzie do niego w czerwonej todze i wręczy swój dyplom przepasany czerwoną kokardką.
Dokładnie pamiętał ,gdy to on był na miejscu swojej córki. Tylko jemu ciężko było przejść przez High School ,ze względu na siatkówkę. Ale zawsze miał przy sobie rodzinę. Zarówno siostry jak i brat zawsze starali się mu pomagać.
Katherine miała wygłosić przemówienie dotyczące przemijania ,życia ,śmierci i rodziny. Była jedną z najlepszych a za razem lubianych uczennic. Była cheerleaderką ,grała w siatkówkę ,zdała międzynarodową maturę. Tylko po to ,żeby studiować w Warszawie. Chciała poznać ojczyznę swojej mamy.
Wszyscy usiedli na swoich miejscach. Cała uroczystość odbywała się na dużym boisku szkolnym na zewnątrz. Pogoda była idealna.
Przed rozstawioną sceną stały krzesełka dla uczniów ,a za nimi dla rodziców i rodziny. Każdy musiał zadeklarować ilość członków rodziny ,którzy będą na uroczystości.
Dyplomy zostały rozdane ,a na scenę została poproszona Kate.
-To moje pierwsze tak ważne przemówienie-zaczęła-Nie ukrywam ,że nie potrafię ich wygłaszać.Dzisiaj wszyscy kończymy liceum ,co jest niebywałym osiągnięciem. Dla wielu z nas to początek wielkiej kariery. Jedni założą rodzinę ,inni będą siedzieć w studiu nagraniowym czy odwiedzać pacjentów po salach. Ale moim tematem jest coś innego. Wszyscy zauważyli ,jak te trzy lata szybko minęły. Nie zdążyliśmy nawet pomyśleć o kierunku studiów ,a już jesteśmy tu i czekamy aż ja skończę gadać. A dopiero co siedzieliśmy w klasie podczas pierwszego dnia nauki i baliśmy się starszych roczników. A teraz to my jesteśmy tymi najstarszymi i to my odchodzimy. Życie mija szybko i nikt nie wie co go czeka jutro. Dzisiaj ktoś jest samotny ,a jutro może być kimś ,kto znalazł swoją miłość. Dzisiaj może być najgorszy dzień naszego życia ,a jutro najszczęśliwszy. W życiu spotykają nas rzeczy dobre i złe. Śmierć nie ominie nikogo ,więc nie można marnować życia na nieistotne rzeczy. Moja mama zmarła ,gdy miałam niecały rok. Zmarła dlatego ,że chciała ratować moje życie. Zrezygnowała z operacji serca tylko dlatego ,że była w ciąży. Ceniła moje życie ponad swoje i była gotowa umrzeć ,tylko po to żebym ja żyła i była dzisiaj tu gdzie jestem. Jej operacja doszła do skutku ,ale jej organizm był już tak wyniszczony ,że zmarła rok po operacji ,gdzie prawie cały czas przebywała w szpitalu. Wiele osób zostało wychowanych przez jednego rodzica. I nie ważne,czy to matka czy ojciec. Każdy uczy nas tego samego. Żeby być sobą bezwzględnie na wszystko. Żeby nie krzywdzić innych i zawsze pomagać. I tak ,jak dziś tutaj stoję ,dziękuję. Dziękuję Wam wszystkim. Przyjaciołom ,nauczycielom ,rodzinie ,Tobie Michael. Ale przede wszystkim dziękuję Tacie. Najlepszemu siatkarzowi na świecie. Kocham Cię-powiedziała i ze łzami w oczach zeszła ze sceny i powędrowała przytulić swojego ojca. Dookoła rozeszły się brawa-Włosy Ci posiwiały-zaśmiała się przez łzy do ojca.
Była jak jej matka. Była jej idealnym odwzorowaniem. Te same oczy ,nos ,usta a nawet najmniejsza rysa jej twarzy. I przez to miałem problemy. Musiałem odpędzać od niej wszystkich facetów! Kochałam ją ponad wszystko. Mimo ,że zawsze przypominała mi o Majce ,kochałem ją jeszcze bardziej każdego dnia. A w każdą wigilię chodziliśmy pod obojętnie jaki kościół o tej samej godzinie co wtedy.
Po całej Ceremonii ,po ostatniej imprezie jako jeszcze licealiści ,po prostu wsiadła w samolot i poleciała pierwszym lotem do Warszawy razem z Michaelem. Z lotniska odebrać miał ich Damian. To on pomógł jej znaleźć mieszkanie. Niestety Michael musi wrócić do Ameryki ,dostał się na Harvard. Ona też ,ale nie chciała tam studiować. Chciała być w Polsce ,w Warszawie. Mieszkała w Polsce ,ale tylko do czasu. I nic nie pamięta z tego okresu ,przecież była maleńkim dzieckiem.
Od jej wyjechania minął teraz rok. Ze swoim byłym już chłopakiem ma dobry kontakt. A i nie posłuchała rad ojca. On zawsze powtarzał ,żeby nie wiązała się z żadnym siatkarzem. Ale ona poznała Arkadiusza i nie mogła nic ojcu obiecać.
Co tydzień chodziła na cmentarz. Ciężko było jej patrzeć na grób ,na którym widniało zdjęcie jej mamy.
*Kilka lat później*
Matthew był już mężczyzną w podeszłym wieku ,który mimo wszystko zmęczony był życiem bez Majki. Wiedział ,że ma Kate ,ale ona była w Warszawie.
Był dokładnie 24 sierpnia. Dwa dni później była rocznica śmierci Majki ,więc postanowił polecieć do Warszawy. W samolocie widział scenę z przeszłości. Lecieli wtedy do Monachium ,ona oparta była o jego ramię i prawie cały lot przespała. Na lotnisku w Warszawie ,gdy przechodził obok siedzeń w poczekalni pamiętał jak siedział z nią i czekał na lot na konsultację ,wszędzie ją widział.
Gdy był już na miejscu ,razem z Damianem pojechali do jego domu. W Warszawie wszystko się zmieniło. Było o wiele więcej budynków ,inny styl. I nie było jej.
Po wejściu do jej pokoju ,mimo tylu lat po prostu się rozpłakał. Był tu jeszcze jej zapach. Jej perfum ,które tak uwielbiała. Pamiętał dokładnie tą noc ,kiedy zachorowała i leżał obok niej wsłuchując się w każdy jej oddech i czując jej rozpalone ciało.
Spał u córki ,która pracowała w jednej z największych na świecie instytucji z oddziałem w Warszawie. Związała się z synem Mariusza ,którego ostatnio widział na ślubie ich dzieci pod Warszawą. Tak bardzo brakowało mu tych lat ,kiedy wszyscy byli młodzi i spotykali się w klubach czy innych rzeczach. Po śmierci Majki właśnie tam spędzał większość swojego czasu ,lecz zdał sobie sprawę jaki ma skarb-Kate.
26 zgodnie z planem udał się na cmentarz. Uklęknął przed grobem i ustawił na nim białą różę. Uwielbiała je.
-Majka. Brakuje mi Ciebie-usiadł naprzeciwko.-Gdybym mógł Cię teraz zobaczyć...Gdybym mógł cofnąć czas i coś zrobić,żebyś tylko teraz żyła-w jego oczach po raz kolejny pojawił się łzy-Nie mogę bez Ciebie żyć-przetarł oczy-Nauczyłem się Polskiego-zaśmiał się-Niedługo się zobaczymy ,czuję to-dokończył i jeszcze kilka minut posiedział na cmentarzu.
Wyszedł z niego i kierował się do mieszkania córki. Postanowił zaczerpnąć trochę świeżego powietrza i nie wracać autobusem. W pewnym momencie usłyszał krzyk, odwrócił się i ujrzał jadący prosto na niego samochód.
Widział podjeżdżającą karetkę ,ludzi chodzących dookoła niego ,jego zapłakaną córkę. Ale nic nie słyszał. Nic.
W karetce zamknął oczy. Po ich otworzeniu nie był już w niej.
Był w parku. Dookoła chodzili ludzie i nie zwracali na niego uwagi. Spojrzał na swoje dłonie ,które nie były już pomarszczone. W kałuży ujrzał swoje odbicie. Nie był już tym staruszkiem z Buffalo. Był znowu tym samym siatkarzem na szczycie kariery. Tym samym Andersonem.
Spojrzał przed siebie. To co zobaczył ,było nie do opisania. Zobaczył ją.
Stała przed nim. Tak samo piękna ,tak samo blada ,ale całkowicie inna. Uśmiechnięta ,szczęśliwa Majka. Wyciągnęła ku niemu rękę.
Złapał ją i razem udali się do krainy wiecznego szczęścia.
____________
Tak mi smutno ,tak mi źle. Ale to od samego początku miało tak się skończyć.
Sama chciałam coś zmienić ,ale nie mogłam. No kurde! Nie chcę tego kończyć.
Myślałam nad II częścią zamiast II części ,,I believe in You''.
Ale nie wiem...