niedziela, 20 lipca 2014

01.But blessed with beauty and rage.

-Kurwa ,wielka mi Warszawianka-krzyknął w jej stronę jakiś chłopak ,z którym starcie miał Michał-Wracaj do swoich! Wywalaj z Krakowa! Pluję na Ciebie suko! I na tego Twojego chłoptasia też!-zaśmiał się.-Jeszcze się spotkamy!-pokazał na nią palcem ,odchodząc już.
-Popierdoleniec-szepnęła sama do siebie ,włożyła dłonie do kieszeni swojej czarnej kurtki i udała się w stronę klubu ,w którym była umówiona z Michałem.
  Szła główną ulicą po to ,aby po chwili schować się w jednej ,małej uliczce ,na której mieścił się klub.
,,Paradise''. To właśnie w nim spędzała każdy weekend. Razem ze swoim chłopakiem.Jak zawsze:
Bawili się.
Pili.
Ćpali.
Otworzyła ciężkie ,mosiężne drzwi i przeszła przez korytarz. Słyszała już muzykę. Nie można tego nazwać muzyką ,ale i tak każdy się świetnie bawi przy tym łomocie. Pokazała wejściówkę i przeszła dalej.
Oślepiło ją kolorowe światło z reflektorów ,ale po chwili była już przyzwyczajona. Rozejrzała się dookoła i udała się w kierunku baru. Jak zawsze stał tam Michał. Odwrócony tyłem ,lecz jego kurtkę pozna wszędzie.
Podeszłą ,wspięła się na palce i pocałowała swojego chłopaka w policzek ,uśmiechając się przy tym.
Co jak co ,ale miłości do niego była pewna w stu procentach.
-Cześć kochanie-odwrócił się i wpił się w jej usta tak zachłannie ,że niemal brakowało im oddechu. Zarzuciła mu ręce na szyje ,a on objął ją w talii.
-Muszę Cię na chwilę przeprosić-powiedział.-Idę coś załatwić-mrugnął do niej okiem i odszedł.
  Usiadła na krzesełku przy blacie baru i spojrzała przed siebie.
Dzisiaj za barem stał jakiś nieznajomy brunet o intensywnie niebieskich oczach.
-Ooo ,kogo my tu mamy-usłyszała znajomy już jej głos-Warszawianka! -już chciała odejść ,lecz on złapał ją za rękę i pociągnął do siebie-Daj mi naprawić swoje błędy. Przepraszam. Stawiam Ci drinka.
-A co to za dobro od ciebie pała? Dziękuję ,ja spasuje. -powiedziała i już chciała odejść.
-Ej ,mała. Jak odejdziesz i się ze mną nie napijesz ,to twój chłoptaś obudzi się 3 metry pod ziemią. Może wcale się nie obudzi.
-Szantażujesz mnie ,tak sobie pogrywasz?-podeszła do niego na niebezpiecznie bliską odległość. O to jej chodziło.-Ale ty stawiasz-uśmiechnęła się złowieszczo-Nie myśl sobie ,że się Ciebie boje.
-Lubię takie-odwrócił się-Raz ,,Błękitną Lagunę''-krzyknął do chłopaka za barem.
*Matthew*
-Dzisiaj macie dzień wolny-powiedział trener-Wiecie ,pozwiedzajcie Kraków ,porozdawajcie autografy ,pokażcie się i zróbcie jutro całą tą medialną szopkę. Wywiady i tym podobne. Bądźcie gotowi.
  Wszyscy zgodnie pokiwali głowami. Na zegarze widniała godzina 11. Założyłem spodenki i krótką ,zwykłą koszulkę. Termometr wskazywał 32 stopnie ,więc całkiem pokaźny ,,wynik''.
Razem z Paulem i Holmes'em opuściłem hotel i udałem się na główną ulicę.
Po drodze mijaliśmy wiele fanek ,fanów ,którzy za wszelką cenę chcieli zdjęcia ,a i zwyczajnych ludzi. Śpieszących się do pracy ,domu ,sklepu. Z kamiennymi twarzami przemierzali ulice Krakowa ,nie obdarzając nikogo nawet uśmiechem. Ale oczywiście nie wszyscy.
Idąc tak i rozglądając się ,spojrzałem w pewną ,ciemną uliczkę.
   Na pozór była zwyczajną ,ciemną uliczką. Lecz zauważyłem tam coś. Postanowiłem to sprawdzić i zboczyłem z ,,trasy''. Chłopacy ocknęli się dopiero po chwili i dotrzymali mi towarzystwa. Ruszyli za mną ,pytając się co chwila o co chodzi.
-Jezu ,dzwońcie po karetkę! Zapytajcie kogoś!-krzyknąłem ,gdy zobaczyłem leżącą tam dziewczynę. Szarpałem nią ,lecz ona nie wstawała. Była sina i ledwo oddychała. Miała zakrwawioną twarz ,na której gościł liczne obrażenia.
  Paul pobiegł ,szukać pomocy ,ale zorientował się ,że szpital jest niedaleko.
Chwyciłem jej drobne ciało na ręce i szybko pobiegłem do szpitala mieszczącego się jakieś 100 metrów po drugiej stronie tej uliczki ,od zwykłej ,mało ruchliwej ulicy. Wbiegłem do środka i od razu powiedziałem wszystko co wiem. Że ją znalazłem oraz ,że nie reaguje na praktycznie nic. Pielęgniarka z rejestru od razu chwyciła telefon i zaczęła mówić coś po Polsku. Trochę rozumiałem ,w końcu się uczyłem ,bo miałem przejść do Polskiego klubu.
  Podbiegli jacyś lekarze ,zabrali mi dziewczynę i odjechali za zamknięte drzwi.
-Nie wiesz jak się nazywa?-zapytała młoda pielęgniarka.
-Nie mam pojęcia.Znalazłem ją całkiem przypadkowo.
*Godzinę później*
-Czy to pan przyprowadził tą dziewczynę?-zapytał lekarz.
-Tak. Co z nią?
-Zapraszam do gabinetu ordynatora. Niestety ,nie wiemy o niej nic i tylko pan może jej pomóc. -powiedział i zaprowadził mnie do gabinetu.
Przełożył jakieś papiery i spojrzał na mnie.
-U dziewczyny stwierdzono obecność pigułki gwałtu. Siniaki są zapewne spowodowane pobiciem. Dziewczyna była ogłupiona ,więc mogli zrobić z nią co tylko chcieli. Poza tym zauważyliśmy ,że ma problemy z sercem. Będzie musiała zostać w szpitalu na dalsze badania.
  Cholera! Zrobić z nią co tylko chcieli?
Gdybym dorwał teraz tych gówniarzy ,którzy jej to zrobili ,to przysięgam ,że nie wrócili by do domu.
Było mi jej szkoda! Ktoś nafaszerował ją pigułką gwałtu ,pobił i jeszcze zostawił na jakiejś ulicy na pewną śmierć.
-Może pan do niej wejść i porozmawiać. Może Tobie uda się coś z niej wyciągnąć.
  Chwilę później zostałem zaprowadzony do sali ,w której leżała. Jej łóżko było odgrodzone niebieskim czymś. Nie wiem jak to nazwać. Przeszedłem przez to i ją zobaczyłem.
Teraz widziałem jej twarz. Nie zakrwawioną ,lecz czystą i poniekąd zabandażowaną. Oczy miała otwarte i wpatrzone w sufit.
,,Gdy wtedy ją ujrzałem ,zobaczyłem najpiękniejszą osobę na całym świecie.Piękniejszą od kogokolwiek. Wtedy myślałem tylko i wyłącznie o tym ,żeby dowiedzieć się jak ma na imię. Chciałem ją ochronić przed złem całego świata ,schować w ramionach i nie wypuścić już nigdy. Dzisiaj ,gdy o tym myślę ,dalej mam na to ochotę. Ale chyba przed całym złem ją nie uchroniłem''
-Ktoś ty?-zapytała po Polsku.
-Matthew. To ja Cię znalazłem i zaprowadziłem do szpitala.
-Po co? Już wolałam tam zdechnąć ,niż tu być.
-Jak masz na imię? Cały personel szpitala o to pyta. Musisz im powiedzieć.
-Majka. Kepler. Datę urodzenia też chcesz?-odpowiedziała sarkastycznie. Zobaczyła moje zrezygnowanie-Przepraszam. Nie powinnam tak na Ciebie naskakiwać. Przecież uratowałeś mi życie.
-Nie ma sprawy-zaśmiałem się nerwowo.
-Nie było tu takiego chłopaka?Brązowa kurtka? Niebieskie oczy i krótkie włosy. Ciemny blondyn.
-Nie zwróciłem jakoś na to uwagi. -powiedziałem i zauważyłem jej drżące ręce. Zrobiła się blada i zaczęła ciężko oddychać. -Co się dzieje?-zapytałem. Nie była w stanie wydobyć z siebie ani słowa. Wybiegłem z sali i zawołałem pielęgniarki. Powiedziałem o co chodzi ,a dwie pobiegły na salę.
Nie miałem pojęcia co się dzieje.

_________________________

Jedynka ,jest. Heej.
POLSKAAAAA ♥
Tak się cieszę :_: Pierwszy raz. 

2 komentarze:

  1. Ooo ,on jej życie tu ratuje a ona taka niemiła :D
    Polska Polska.
    Ale nic jej nie rób ej :(( Bo już widzę te problemy jeszcze ją uśmiercisz ,a kolejnej nie zdzierżę :((((
    /Mortiś :*****

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :3 kiedy następny?;>

    OdpowiedzUsuń

Archiwum